piątek, 5 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 2

W notce pod rozdziałem jest parę istotnych spraw. Proszę o przeczytanie jej :)

Poszłam do pokoju dzieci, żeby sprawdzić czy Perrie sobie z nimi poradziła. Kiedy weszłam do środka Anne i John spali jak aniołki, a Perrie właśnie wychodziła z pokoju.
- Chodź do salonu - powiedziałam bezgłośnie, a ona bez słowa ruszyła za mną na dół. Po przekroczeniu progu pomieszczenia, blondynka uśmiechnęła się szeroko i popatrzyła z figlarnym błyskiem w oku na swojego męża.
- Zayn już opowiadał ci o swojej przygodzie? Prawie się popłakał, kiedy twój uroczy malec puścił pawia na jego koszulkę. Teraz będzie chodził po nocy z gołą klatą - nawijała jak szalona, a na koniec mrugnęła do Zayna.
- Pożyczę mu jakiś T-shirt - oznajmił Harry bez emocji. Dopiero wtedy do Perrie dotarło, że wszyscy z wyjątkiem jej osoby są w koszmarnym nastroju.
- Co się dzieje? - zapytała, marszcząc brwi.
- Lepiej usiądź - odparł Harry, patrząc znacząco na fotel. Perrie wykonała jego polecenie i wygodnie usiadła, patrząc na naszą trójkę wyczekująco.
- Claire parę minut temu dostała SMS-a z pogróżkami. Ten ktoś podpisał się A.R. Myślimy, że prawie na pewno jest to Aaron.
- Ale jak to jest niby możliwe? Przecież on siedzi w szpitalu psychiatrycznym.
- Wygląda na to, że uciekł stamtąd.
- Ale jak? Z tego co mi wiadomo w psychiatryku jest bardzo zaawansowana ochrona.
- To Aaron. On na pewno nie miał problemu, żeby znaleźć jakiś sposób na ucieczkę. Jest zdolny do wszystkiego, a my świetnie o tym wiemy. Musimy powiadomić resztę i mieć się na baczności. Nasze rodziny są w niebezpieczeństwie.

Zayn i Perrie zostali u nas na noc. Postanowiliśmy, że zorganizujemy grilla, na którym omówimy plan działania. Tak też zrobiliśmy. Parę godzin później wszyscy spędzaliśmy czas w ogródku Liama i Danielle. Podczas gdy my siedzieliśmy przy dużym białym stoliku i pilnowaliśmy kiełbasek, nasze dzieci bawiły się na placu zabaw, który Liam przygotował specjalnie dla swojej córeczki, Mii. John grzecznie spał w nosidełku.
- Co myślicie o ochroniarzach? - mruknął Louis, bawiąc się jednym z loków swojej narzeczonej.
- Sam nie wiem, czy to taki dobry pomysł. Z jednej strony potrzebujemy ochrony, ale z drugiej nie sądzicie, że będzie się to rzucać w oczy?
- To może niech z nami zamieszkają. - Dominica rzuciła pomysłem, a Perrie zgromiła ją spojrzeniem.
- Ostatnio, kiedy tak postanowiliśmy, ochroniarz, który miał mnie pilnować pod nieobecność Zayna, podglądał mnie pod prysznicem. - Westchnęła z obrzydzeniem. Blondynka ani trochę nie przesadzała. Ta sytuacja miała miejsce całkiem niedawno i wcale nie dziwie się Perrie, że była zbulwersowana. Zresztą, nie tylko ona. Kiedy Zayn dowiedział się o tym, wyrzucił tego mężczyznę z domu na zbity pysk.
- Sam nie wiem co byłoby dla nas najlepsze w tej sytuacji. - Oczy Nialla skierowały się gdzieś w przestrzeń.
- Możemy zmienić temat chociaż na chwilę? Błagam was. - Dominica zrobiła dziwny grymas i wstała, żeby zdjąć mięso z grilla.
- Niall, co ci się tak oczy zaświeciły? To zasługa twojej dziewczyny czy żarełka? - Rzucił Louis, przez co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Oczywiście, że chodzi o jedzenie - prychnął Niall. - Jeśli chodzi o Dominicę to oczy świecą mi się na jej widok tylko wtedy, kiedy jest bez ciuchów.
- A więc to tak?
- Wcale nie, po prostu źle to ująłem. Chodziło mi o to, że zawsze pięknie wyglądasz, ale szczególnie wtedy gdy nic na sobie nie masz.
- Tak, to co twoim zdaniem jest we mnie najpiękniejsze?
- Uśmiech, zdecydowanie. - Niall zrobił tak głupkowatą minę, że nie obeszło się bez śmiechów.
- Skoro tak się ze mnie nabijacie to może sami powiecie co wam się najbardziej podoba w Perrie, Claire, Danielle i Eleanor.
- Włosy - odpowiedział Louis.
- Oczy - stwierdził Liam, uśmiechając się szeroko w stronę Danielle.
- Mnie tam się najbardziej podoba charakter mojej Perrie. - Malik uśmiechnął się dumny z siebie. Popatrzyłam wyczekująco na Harry'ego, który miał właśnie odpowiedzieć co jemu najbardziej podoba się we mnie.
- Tyłek - odparł bez wahania, wzruszając ramionami. Gdyby spojrzenie mogło zabijać już leżałby martwy. Jak on w ogóle mógł coś takiego palnąć przy reszcie. Poczułam jak czerwienie się z zażenowania.
- Jesteś okropny - bąknęłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Co za kompromitacja.
- No co? Przynajmniej jako jedyny nie owijałem w bawełnę.
- Dobra, dosyć tego gadania. Chcę jeść. - Niall rzucił się na jedzenie niczym drapieżne zwierzę na swoja ofiarę.
- Halo, zostaw też coś dla nas. - Louis zgonił Eleanor ze swych kolan i pognał w stronę grilla. Liam, Harry i Zayn poszli w ich ślady, a my z dziewczynami posłałyśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie.
- Typowi faceci - prychnęła Dominica, a my się z tym zgodziłyśmy.
- Dziewczynki, chodźcie na kiełbaskę, zanim wujek Niall nam wszystko zje. - Ruszyłam do zjeżdżalni, na której przebywały Mia i Anne, ale nagle zamarłam, czując na sobie czyiś wzrok z prawej strony. Jednak kiedy się odwróciłam, zobaczyłam tylko krzaki. Trzy minuty później wszyscy zajadaliśmy się przy stoliku, pogrążeni w rozmowach. Nagle usłyszałam kobiecy chichot, dochodzący z tych samych krzaków, z których przed chwila ktoś najprawdopodobniej mnie obserwował.
- Czy ktoś jeszcze to słyszał? - spytałam niepewnie.
- Słyszał co? - bąknął Niall, choć jego usta wciąż były pełne. Przez swoje bardzo dojrzałe zachowanie, udławił się. Napił się nieco wody ze swojej szklanki, ale nie do końca mu to pomogło. Harry wstał ze swojego miejsca i z całej siły trzepnął go w plecy. Horan w końcu przestał kaszleć, ale zrobił zbolałą minę, patrząc z wyrzutem na mojego męża.
- Stary, pogrzało cię? Walnąłeś mnie z taką siłą, że o mały włos, a złamałbyś mi kręgosłup.
Harry tylko szeroko się uśmiechnął i wzruszył ramionami. - Mogłeś patrzeć z czego żyjesz. Mama cię nie uczyła, że nie mówi się z pełną buzią?
Niall tak się obruszył, że prawie spadł z krzesła. Dziewczynki natomiast wybuchły tak gromkim śmiechem, że aż chwyciły się za brzuchy. Obie uwielbiały ,,wujka Nialla'', bo był ich główną atrakcją, czyli klaunem. Oczywiście, wspólnie z Louisem, bo jakżeby inaczej.
- Co z ciebie za niepoprawny człowieczek? - Louis zachichotał jak mały chłopiec. - Nie dość, że żyjesz na kocią łapę to jeszcze mówisz z pełnymi ustami.
- Tatusiu, a co to znaczy kocia łapa? - Anne spojrzała pytająco na Harry'ego, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Kiedyś się dowiesz, kotku. - Harry zanurzył dłoń w swojej czuprynce, przeczesując ją, gdy udzielał odpowiedzi naszej córce. Kurcze, miałam taką ochotę zrobić to za niego. Nagle w mojej głowie znów zabrzmiał ten przerażający śmiech. Był taki wysoki i obcy. Aż przeszły mnie ciarki. Jednakże wszystko wskazywało na to, że tylko ja go usłyszałam. Może to moja wyobraźnia płata mi figle.
- Apropo życia na kocią łapę... - wtrąciła dziewczyna Nialla, wyrywając mnie tym samym z transu, w którym byłam. - Kiedy zamierzasz mi się oświadczyć?
- Jak po powrocie do domu kupisz mi pizzę na podwójnym cieście z podwójnym serem, to pomyślimy.

Kiedy jakiś czas później zrobiło się chłodniej, więc wszyscy weszliśmy do środka. Usadowiliśmy się na ogromnej sofie u Paynów, podczas gdy dziewczynki siedziały na dywanie, bawiąc się lalkami. Choć był między nimi rok różnicy, bardzo się lubiły. W tle leciał telewizor, na który nikt nie zwracał uwagi. Aż do pewnego momentu. Z ciekawości zerknęłam na wiadomości. Kiedy zobaczyłam napisy na pasku pod spodem, prawie dostałam zawału. ,,Groźny mężczyzna zbiegł ze szpitala psychiatrycznego. Policja jest w trakcie poszukiwań''.
- Cicho - syknęłam, pogłaśniając TV.
- Aaron Rosen to niebezpieczny mężczyzna, który dokonał wielu zbrodni - mówiła ładna blondynka po trzydziestce. - Były członek gangu został uznany za niepoczytalnego i trafił do psychiatryka. Dwa dni temu odkryto, że Rosen uciekł. Ochrona szpitala zarzeka, że obserwowali budynek z każdej strony. Nikt nie wie jakim cudem udało mu się zbiec. Jednak wszystko wskazuje na to, że miał pomocnika. Teraz policja przeszukuje każdy, nawet najmniejszy kąt Londynu w poszukiwaniu Rosena. Tym razem mężczyzna na pewno trafi do więzienia i nie będzie miał możliwości, by uciec po raz drugi. Przejdźmy do następnej sprawy... - Wyłączyłam telewizor i spojrzałam na resztę. Na twarzach wszystkich malowało się to samo. Przerażenie.



Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał :) 
1. Jestem zaszczycona liczbą wyświetleń na tym blogu, jest ogromna *.* Jednak martwi mnie fakt, że pod poprzednim rozdziałem nie było ani jednego koma :( Nie ukrywam, że komentarze bardzo mnie motywują i byłabym wdzięczna, gdyby pod rozdziałami pojawiał się przynajmniej 1, bo w poprzednich częściach było naprawdę dobrze w tej kwestii :)
2. Dla tych, którzy mają problem, żeby się połapać xD
a) Dwie pary mają dzieci. Są to Harry i Claire oraz Liam i Danielle.
b) Małżeństwem są Perrie i Zayn oraz dwie pary powyżej.
c) Co jest z pozostałymi dwiema parami jest oczywiście wytłumaczone w rozdziale :D
3. Dla tych, którzy są ciekawi postaci Aarona, dodałam go już do bohaterów :3
4. Postanowiłam zrobić coś takiego jak pytania do bohaterów . Pytania można kierować do: Claire, Harry'ego, Perrie, Zayna, Nialla, Dominici, Louisa, Eleanor, Liama, Danielle, Aarona oraz do autorki :P Pytania zadawajcie w komach poniżej.
No, dziękuję za uwagę i kocham Was xoxoxox

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz