piątek, 3 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 7


- Zrobiłabyś śniadanie? - zapytał zaspany przecierając oczy.
- Sam sobie zrób. Jestem zła, zmęczona i źle się czuję. - bąknęłam. 
Dzisiaj miałam naprawdę zły humor, a on od samego rana mnie wkurzał.
- Chyba rzeczywiście źle się czujesz. Może mogę ci jakoś pomóc. - chwycił delikatnie moją dłoń. Przynajmniej przestał mnie zadręczać.
- Nie, dzięki. No chociaż...przydałby się jakiś ciepły okład na brzuch.
- Moja ręka jest dość ciepła. - mrugnął do mnie.
- Aleś ty zabawny. Przyniesiesz ten okład czy nie?
- Ale ja mówiłem poważnie. Na serio to może pomóc. - oznajmił poważnie.
- Byleby mnie brzuch przestał boleć. Albo...zrób mi herbatę ziołową i po sprawie. Jest w szafce najwyżej w takim zielonym opakowaniu. - poinstruowałam go.
- Już się robi. - uśmiechnął się od ucha do ucha. Po paru minutach przyniósł herbatę w moim ulubionym kubku i położył ją koło łóżka.
- Dzięki. - bąknęłam i upiłam łyka. Trochę się skrzywiłam, a chłopak od razu to zobaczył.
- Niedobra? - spytał, siadając na materacu.
- Jak chcesz to spróbuj. - podsunęłam mu kubek pod nos. Niepewnie upił ziołowe paskudztwo. Śmiesznie zmarszczył nos i mlasnął językiem.
- Obrzydlistwo. Jak ty to w ogóle możesz pić?
- Bycie kobietą wymaga poświęceń, mój drogi. - zachichotałam.
- Są też plusy. - stwierdził, a mnie zaciekawiło, co miał na myśli.
- Niby jakie? - znów napiłam się tej obrzydliwej ,,herbaty na bóle''.
- Możesz spędzać czas w towarzystwie bardzo przystojnego młodzieńca, którym jestem.
- A skąd wiesz, że sprawia mi to przyjemność?
- Po prostu to wiem. -  oznajmił zadowolony z siebie. 
- Ktoś tu jest zbyt pewny siebie. - pstryknęłam go w nos.
- No na pewno nie ja. - udał, że się obraził. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Podasz? - poprosiłam go.
Podał mi komórkę, a ja przyłożyłam ją do ucha.


*oczami Harry'ego*
- Halo?
Oczywiście nie usłyszałem co mówi osoba po drugiej stronie, ale reakcja dziewczyny utwierdziła mnie w przekonaniu, że to coś dobrego.
- Naprawdę?! Mogę ją odwiedzić?...Dobrze, dziękuję bardzo za informację.
- Co się stało? - spytałem kiedy się rozłączyła.
- Moja mama się wybudziła. - powiedziała uradowana i dała mi soczystego całusa. Spojrzałem na nią zszokowany i chwyciłem delikatnie jej dłoń.
- Wybacz. Trochę mnie poniosło. - pisnęła.
- Wiesz, twój uśmiech sprawia, że zaczynam lubić twoją mamę. - zaśmiałem się dźwięcznie.
- Nie lubisz mojej mamy? - oburzyła się.
- Mam być szczery? Odziedziczyłaś po niej urodę, ale nie charakter. Jesteś śliczna. tak jak ona, ale jesteś najmilszą dziewczyną jaką spotkałem, a twoja mama nie jest za milutka. - powiedziałem z kwaśną miną i przypomniałem sobie jak jej mama mnie spławiła. Chyba mnie nie lubi.
- Wiesz co? Może i moja mama nie jest najmilszą kobietą jaką znasz, ale zapewniam cię, że jest najważniejszą osobą w moim życiu i to, że się wybudziła to najlepsza rzecz, jaka mi się ostatnio przydarzyła. - powiedziała z poważną miną. -Zawieziesz mnie do niej? - poprosiła robiąc minę szczeniaczka, a ja oczywiście uległem.


*oczami Claire*
- Mamuś. - pisnęłam uradowana i pocałowałam ją w czoło. - Jak się czujesz? - spytałam troskliwie.
- Znacznie lepiej. - odpowiedziała mi ze słabym uśmiechem. - Co z ojcem?
 - Jest lepiej, ale na razie się nie wybudził. 
Kiedy to usłyszała znacznie posmutniała.
- Będzie dobrze mamo, zobaczysz. - pocieszyłam ją.
- Siedzisz w domu z bratem? - zapytała.
- Nie. Jeremy na jakiś czas przeprowadził się do Suzan. A ja mieszkam z... - popatrzyłam na nią zmieszana.
- A kim? - zniecierpliwiła się.
- Z Harrym. - odpowiedziałam niepewnie, bo wiedziałam, że nie przepada za nim z wzajemnością.
- Z kim? Przecież ci mówiłam, że to nie jest chłopak dla ciebie. - oznajmiła spokojnie.
- Mamo, zapewniam cię, że ja i Harry jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic nas nie łączy, a mieszka ze mną, bo nie chciałam siedzieć sama w czterech ścianach.
Nie chciałam jej okłamywać, ale ona teraz nie powinna się denerwować.
- Rób jak chcesz, ale nie mów, że cię nie ostrzegałam. - bąknęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Zapamiętam. Muszę już iść mamo.
- Wpadniesz do mnie jutro? - spytała cicho.
- Pewnie, że wpadnę. Pa. - pożegnałam się z nią.
- Pa skarbie. Uważaj na siebie.
- Będę. - zapewniłam ją z uśmiechem i wyszłam z sali. 
Byłam niemile zaskoczona kiedy wyszłam przed szpital i nie zastałam tam Harry'ego ani jego samochodu. Stwierdziłam więc, że do niego zadzwonię.
- Harry?
- Yhm, we własnej osobie. - zachichotał.
- Gdzie ty jesteś? Miałeś na mnie czekać pod budynkiem, a cię tu nie ma.
- Przepraszam, zapomniałem ci powiedzieć, że mam coś ważnego do załatwienia. Zamów sobie taksówkę, ok? - poprosił.
- No dobra, zamówię. Przyjedziesz do mnie później?
- A mam inne wyjście.
- Pa. - pożegnałam go krótko.
- Pa kotku. - przewróciłam oczami i się rozłączyłam. 
Wykręciłam inny numer i zamówiłam sobie taksówkę. 10 minut później pojawiła się pod budynkiem. Wsiadłam do niej i od razu rzucił mi się w oczy bardzo przystojny taksówkarz.
- Dzień dobry. - przywitałam się z nim.
- No witam piękną panią. - zaczerwieniłam się słysząc jego odpowiedź.
- Na Wild Street 7, proszę. - powiedziałam.
- Już się robi.

Dopiero po połowie drogi uświadomiłam sobie, że taksówkarz źle skręcił.
- Przepraszam pana, ale źle pan skręcił. Nie tędy się jedzie na Wild Street.
Przeraziłam się nie na żarty kiedy usłyszałam jego odpowiedź.
- Ty naprawdę jeszcze nie poznałaś życia, dziewczynko. Lepiej módl się, żeby twój chłoptaś cię znalazł. - zaśmiał się złowieszczo. Po chwili dotarły do mnie jego słowa.
- To jest porwanie? - zapytałam drżącym głosem. W odpowiedzi zaśmiał się głośno.
- Brawo za spostrzegawczość, skarbie.
Auto z piskiem opon stanęło przed jakimś starym, opuszczonym magazynem. Błagam niech to wszystko okaże się po prostu złym snem. I niech ktoś mnie z niego obudzi.


_____________________________________________________________________
Jak wam się podoba pomysł wprowadzenia gangu? :D
Nie jestem pewna kiedy dodam następny rozdział, ale postaram się jutro xd
Kocham Was <3
_____________________________________________________________________

4 komentarze:

  1. OMFG. JEZU CHRYSTE NIE RÓB MI TEGO.
    Kurde. Świetnie piszesz, nie spodziewałam się i masz genialne pomysły, naprawdę! Talent widzę wielki. Wprowadzenie gangu? Uhm. Na razie widzę tylko, że ktoś ją porwał... do magazynu... O matko! Nienawidzę Cię i kocham zarazem! To pewnie Harry weźmie dupe w kroki, zbierze gang i go załatwi (optymistka ja) Cieszę się, że chwilę się tutaj opuściłam, bo mogłam przeczytać tyle wspaniałych rozdziałów pod rząd. Świetne, świetne, świetne!
    Zapraszam do siebie na kolejny rozdział, bo chyba nie czytałaś dwóch ostatnich: hidden-plfanfiction.blogspot.com
    Pozdrawiam i weny na kolejny rozdział <3
    PS. mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, ze ci się podoba :)
    Może nie widać tego zabardzo, ale zdradze ci, że ten taksówkarz jest członkiem gangu xd Nie mogłam się powstrzymać musiałam ci to powiedzieć :D
    Apropo weryfikacji obrazkowej całkowicie o niej zapomniałam. Zaraz to zrobię :)
    Oczywiście zaraz do cb wpadnę :D A, i jeszcze jedno...też cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na dziesiąty rozdział: hidden-plfanfiction.blogspot.com :*

      Usuń
    2. Już dodałaś? o.o
      Szybka jesteś XD
      Już czytam :)

      Usuń