czwartek, 9 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 11


*oczami Harry'ego*
Dopiero kiedy Claire wyrwała się gwałtownie z moich objęć dotarło do mnie, że ona wcale tego nie chciała.
Wrzeszczała na mnie z łzami w oczach i patrzyła na mnie z takim obrzydzeniem jakbym był największym bydlakiem na świecie. I właśnie tak się poczułem kiedy dziewczyna wybiegła na dwór ledwo ubrana i zatrzasnęła za sobą drzwi. Przecież ona się przeziębi. Jak ja mogłem być takim debilem? Nie miałem żadnych złych zamiarów. Chciałem tylko trochę uatrakcyjnić ten pocałunek, ale ona mogła to odebrać trochę inaczej. Przecież tego samego dnia Ted próbował ją zgwałcić. Postanowiłem, że muszę przestać się nad sobą użalać i zacząć działać. Wymyśliłem nie najgorszy pomysł na to, jak ją przeprosić...


*oczami Claire*
Siedziałam zamknięta w czterech ścianach i popijałam ziołową herbatę. Wgapiałam się w telewizor, oglądając jaką denną komedię. Niestety mimo, iż za wszelką cenę starałam się zapomnieć o chłopaku z burzą loków na głowie, to nie potrafiłam. Nie widziałam go od wczoraj, a dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że on tak naprawdę nie miał żadnych złych zamiarów. Przecież tylko chwycił dół tej nieszczęsnej koszulki, a nie ściągnął ją ze mnie. Na dodatek ta przeklęta herbata i durny serial wcale nie pomagały mi zapomnieć o jego loczkach, pięknych zielonych oczach i cudnym uśmiechu. W mojej głowie cały czas siedział jego obraz. Lekko się zdziwiłam kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam kubek na szafkę i poszłam otworzyć. Początkowo kiedy w drzwiach zobaczyłam Harry'ego chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem, ale tego nie zrobiłam. Zobaczyłam jak klęka przede mną z różą w dłoni. Było mi naprawdę głupio, że robi to wszystko w progu domu.
- Nie wygłupiaj się i wejdź do środka.
On jednak niewzruszony wciąż klęczał na progu.
- Nie ruszę się stąd dopóki mi nie wybaczysz. Więc jak będzie? - spytał, robiąc minę szczeniaczka. Nie mogłam dłużej patrzeć jak marznie i uległam jego zielonym oczom.
- Wybaczam. Chodź, wyjaśnimy to sobie w środku. - powiedziałam, a on wszedł wreszcie do domu. Zamknęłam drzwi i zaprosiłam go do kuchni.
- Napijesz się czegoś? Może kawy, herbaty albo soku? - spytałam, patrząc na niego.
- Poproszę herbatę.
- Ziółkową? - spytałam poruszając brwiami, a on głośno się zaśmiał. 
- Nie, malinową proszę. 
Nastawiłam wodę, a on podał mi różę.
- Poczekaj chwilkę, tylko ją włożę do wazonu. - powiedziałam i zajęłam się pięknym kwiatem. Kiedy był już w kryształowym wazonie, położyłam go na stół. Wreszcie zaczęliśmy naszą rozmowę.
- Harry...
- Claire...
Zaczęliśmy równocześnie i wybuchliśmy śmiechem.
- Ty pierwsza. - powiedział z uśmiechem.
- Uważam, że przesadziłam, krzycząc na ciebie. Wiem, że nie chciałeś mi zrobić niczego złego. Po prostu się wystraszyłam.
- Miałaś do tego pełne prawo. W końcu to był ten sam dzień, w którym...
- Harry, proszę cię, nie przypominaj mi o tym.
- Dobrze, po prostu przepraszam cię za swoje zachowanie. Działasz na mnie jak magnez i nie potrafię sobie z tym poradzić.
Lekko się zarumieniłam kiedy dotarły do mnie jego słowa.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałam, patrząc mu głęboko w oczy. Naprawdę zastanawiało mnie to, dlaczego spośród tylu dziewczyn wybrał akurat mnie.
- Co masz na myśli? - zdziwił się.
- Jest tyle ładnych, mądrych i miłych dziewczyn, a ty zainteresowałeś się mną - cichą, nieśmiałą i zamkniętą w sobie dziewczyną, której wszystko przeszkadza. Przecież z twoim urokiem osobistym i zniewalającym wyglądem mógłbyś mieć każdą.
- Ale ja nie chcę ,,każdej'', - wyraźnie podkreślił to słowo. - chcę właśnie ciebie. A to, że wszystko ci przeszkadza...no cóż, można się przyzwyczaić.
- Hej! - oburzyłam się. - Jesteś szczery do bólu.
- Jest to jedna z cech, które we mnie uwielbiasz.
- Skąd możesz to wiedzieć? - bąknęłam.
- Ponieważ czytam w twoich myślach. Kiedy mnie przy tobie nie było, nie mogłaś spać i jeść. - uśmiechnął się zadziornie.
- Wcale nie. - skłamałam, niczym pięcioletnie dziecko. Tak naprawdę miał całkowitą rację. Nie przespałam całej nocy, myśląc o nim, a na dodatek od wczoraj nie miałam nic w ustach.
- Nie musisz kłamać. Już po twoim wyglądzie widać, że mam rację. Masz wory pod oczami i bez przerwy burczy ci w brzuchu. - oznajmił z cwaniackim uśmieszkiem.
- Wcale nie. - zaprzeczyłam stanowczo, a mój brzuch jak na zawołanie wydał głośny dźwięk. Harry po raz kolejny dzisiaj zachichotał zadowolony z siebie, a ja zażenowana spuściłam wzrok na stół. Na szczęście czajnik zaczął piszczeć głośno, przerywając niezręczną ciszę, która zapanowała między nami.


*oczami Harry'ego*
Byłem nieźle rozbawiony kiedy Claire z zażenowaniem spuściła wzrok na stół, a jej policzki oblały się czerwienią. Bardzo cieszył mnie fakt, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i dziewczyna tak szybko mi wybaczyła. W pomieszczeniu rozbrzmiał donośny pisk czajnika. Szatynka zrobiła mi herbatę, a potem postawiła przede mną kubek w serca.
- To ma być wyznanie miłości? - zachichotałem. - Trochę denne.
Uderzyła mnie w ramię, śmiejąc się przy tym.
- Chciałbyś. - powiedziała roześmiana.
- Oj chciałbym, chciałbym... - powiedziałem rozmarzony.
- Pomarzyć zawsze możesz. - stwierdziła.
Wypiłem dość dużego łyka i przy okazji poparzyłem sobie podniebienie. Syknąłem z bólu.
- Czemu mnie nie ostrzegłaś? - zapytałem zły.
- Aż tak trudno wpaść na to, że herbata, która dopiero co przestała się gotować jest...gorąca. - dokończyła i pogłaskała mnie niczym naburmuszone dziecko.
- Bardzo boli? - spytała, patrząc na moją zbolałą minę. Pokiwałem głową twierdząco, przez co kilka dłuższych loków spadło na moje zmarszczone czoło. Dziewczyna zachichotała pod nosem i je zgarnęła. Usadowiła swój tyłek na moich kolanach, a potem przytuliła mnie i pocałowała w policzek na pocieszenie. Powoli odwróciła twarz w moją stronę. Obiecałem sobie, że tym razem niczego nie sknocę. Poczułem jak znów piecze mnie podniebienie i zacząłem marzyć, żeby język Claire załagodził mój ból, ale niestety było to moje kolejne niespełnione marzenie. Dziewczyna ledwo zdążyła złączyć swoje usta z moimi. Jak zwykle coś nam musiało przerwać... Usłyszeliśmy głośne walenie w drzwi, a zaraz potem wrzaski:
- Policja, otwierać!!!
Tylko nie to...



______________________________________________________________________
Jak wam się podoba? :3 Za wszystkie błędy bardzo przepraszam, ale nie miałam czasu sprawdzić tego rozdz. xd
Nie dodam następnego rozdziału dopóki nie będzie 4 komentarzy, naturalnie nie licząc moich :c
Kocham Was <3
______________________________________________________________________


8 komentarzy:

  1. Policja!?!?!? Gdzie?!?! Czemu!?!?! Jak?!?! Co się do cholery dzieje!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że wywołałam w tobie taką reakcję, jaką chciałam wywołać u swoich czytelników :D

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAAA. Że co? Policja? Znaczy się... Pierwsze co pomyślałam to że może... z jej rodzicami coś nie tak? Ale oni drą się ''otwierać!'' więc na pewno w poważnej sprawie... Ale skąd by wiedzieli gdzie Harry jest? Rozdział jest ogółem uroczy, jak zwykle :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoetny genialny cudny.
    Nie rozpisze sie dzis bo wychodze ale jednym slowem: zarabiste. Opowiadanie jak i rozdzial.
    Czekam na next zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Policja???!!! Dlaczego???!!! Po co???!!! I dlaczego w takim momencie???!!! Ah..... NIe wytrzymam do olejnego. Dawaj szybko nexta. Weny życzę. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymasz, wytrzymasz ;)
      Nexta postaram się dodać jak najszybciej, ale niestety na pewno nie jutro :c


      Usuń