sobota, 11 lipca 2015

EPILOG

   Czas płynął i płynął. Bardzo dużo rzeczy uległo zmianie. Zacznijmy od naszego najdroższego Aarona. On i jego gang ponownie zaatakowali. Parę dni po tym jak Harry mi się oświadczył, zostałam sama w domu. Właśnie obierałam krewetki, bo oboje ze Styles'em mieliśmy ochotę na owoce morza, kiedy za swoimi plecami usłyszałam jakiś hałas. Początkowo myślałam, że to mój narzeczony, ale po wykonaniu obrotu zobaczyłam jedynie puste pomieszczenie.
   - Harry? - zawołałam drżącym głosem. I właśnie wtedy to się stało. Poczułam rozrywający ból w okolicy krzyża. Moje gardło przeszył potworny krzyk, a potem upadłam na podłogę zwinięta w kulkę. Po moich policzkach spływały łzy wielkości grochu. A największy szloch targnął mną wtedy, gdy okazało się, że ten ból zadał mi ojciec mojego nienarodzonego dziecka.
   - Dlaczego? - wyjąkałam resztką sił.
   - Chciałem pozdrowić nasze dzieciątko. - Zaśmiał się obleśnie.
   - Nienawidzę cię - szepnęłam resztkami sił.
   - A ja cię kocham, skarbie - usłyszałam, zanim straciłam przytomność.
  
                                                            *

   Gwałtownie podniosłam powieki, czego gorzko pożałowałam. Moja głowa pękała w szwach, ból brzucha nie pozwalał mi oddychać, a w dodatku dobre parę minut potrwało, zanim moje oczy przyzwyczaiły się do jasności światła dziennego. Dopiero teraz wszystko zaczynało do mnie docierać. Białe ściany, piszcząca aparatura i Harry oraz jego głowa oparta na naszych splecionych dłoniach. Miał miarowy oddech i co jakiś czas cichutko pochrapywał. Spał pewnie godzinę albo i mniej. Jestem pewna, że przez całą noc miał oczy i uszy szeroko otwarte. Skąd to wiem? Gdyby to on leżał teraz na łóżku szpitalnym, na pewno nie zmrużyłabym oka. Gdy zobaczyłam jeden loczek, który opadł mu na czoło, nie mogłam się powstrzymać i dotknęłam jego twarzy, chcąc go strzepnąć. Właśnie wtedy mój narzeczony zerwał się przestraszony. Myślę, że mimo wszystko był mnie zlękniony ode mnie, kiedy zobaczyłam jego twarz. Wciąż znajdowały się na niej ślady zaschniętych łez. Ponadto wory pod jego oczami były tak wielkie i ciemne, że twarz chłopaka chyba już nie potrafiła ich unieść.
   - Claire - wyszeptał, a po jego policzkach znów zaczęły spływać łzy. - Kochanie, jak to się stało?
   Tak bardzo chciałam mu teraz wszystko opowiedzieć i dodać, że go kocham, ale przez moje gardło przecisnęło się tylko jedno słowo.
   - Aaron - wyszeptałam z bólem i obrzydzeniem w głosie.
  - Zabiję go - przyrzekł, a jego oczy zrobiły się ciemne. Ich cudowna zieleń prawie przestała być widoczna.

                                                           *

   Harry co prawda nie zabił Aarona, ale było blisko. Chłopak trafił za to tam gdzie jego miejsce, czyli do psychiatryka. Będzie tam siedział przez trzy lata, a później odbędzie się proces, po którym zostanie podany prawidłowy wyrok. Najgorsze było to, że w tym jego chorym umyśle podobno naprawdę zrodziła się dziwna odmiana miłości do mnie. To nie do pojęcia, ale podobno siedząc w tym szpitalu dla zdrowo świrniętych, cały czas krzyczy moje imię (szczególnie, kiedy śpi), a jednej z kobiet w tym miejscu wyznał, że chciał się pozbyć mojego dziecka, bo myślał, że dzięki temu chociaż trochę mniej go znienawidzę. Czyż to nie jest po prostu śmieszne? Przecież teraz nienawidzę go jeszcze bardziej, co chyba jest oczywiste, prawda? No, ale już dosyć o nim. Lepiej od razu przejdźmy do jego najdroższych przyjaciół.
    Reszta gangu tego świra - mimo, że tak liczna - rozbiła się z powodu braku swojego szefa. Bez niego nie potrafili sobie z niczym poradzić. Byli jak marionetki na sznurkach, za które pociągał nie kto inny jak Aaron, więc kiedy ich przywódca zniknął, sznurki się zerwały i po prostu sobie odpuścili.
   Ku zaskoczeniu wszystkich grupa naszych chłopców również rozwiązała działalność. Wspólnie stwierdzili, że to zbyt niebezpieczne dla nas - ich ukochanych. Oczywiście chłopcom czasem tego brakuje, bo jakby nie było to była ważniejsza część ich życia, ale nasze bezpieczeństwo okazało się dla nich najważniejsze. I jak tu nie kochać tej piątki świrów?
   Na świat już za niedługo ma przyjść nasze dziecko. Naprawdę nasze - moje i Harry'ego. Ta wiadomość ogromnie mnie ucieszyła. Zresztą nie tylko mnie. Niall tańczył na stole w jadalni (chyba zgłupiał ze szczęścia), a Louis oznajmił, że teraz będzie mi przynosił kilogramy marchewek i wmuszał we mnie siłą, bo muszę się zdrowo odżywiać. Za to mój przyszły mąż (o tym za chwilę) stwierdził, że będzie uczył małego podrywać dziewczyny i grać w piłkę (czego sam nie umie, no ale to już inna kwestia). Próbowałam mu uświadomić, że jeszcze nie znamy płci dziecka, ale on stwierdził, że to musi być chłopiec, bo dziewczynka podobno ujmuje matce urody, a ja wciąż jego zdaniem jestem tak samo piękna. Co do reszty, to raczej do niczego się nie zdeklarowali, ale cieszyli się równie mocno, bo uśmiech nie schodził im z twarzy.
   Niestety miałam również ogromne wyrzuty sumienia. Dlaczego? Oczywiście rozpaczałam po utracie poprzedniego dziecka, ale czułam również ulgę, bo bałam się, że może wyrosnąć na takiego człowieka jak jego ojciec. Jednakże po pewnym czasie nauczyłam się żyć z poczuciem winy.
   Byliśmy po prostu wszyscy zbyt szczęśliwi. Do tej pory obawialiśmy się, że nasze życie już nigdy nie będzie szczęśliwe, spokojne i zwyczajne.  Ale w końcu wróciliśmy do normalnego świata i bardzo nam to pasuje.
   Za dokładnie trzy tygodnie bierzemy z Harry'm ślub, ponieważ doszliśmy do wniosku, że nasze dziecko musi się wychować w szczęśliwej i pełnej rodzinie.
   Wprawdzie nasze koszmary i blizny na ciele już zawsze będą przypominały nam swoim istnieniem o najgorszym okresie naszego życia, ale przecież gdyby nie to cierpienie, nie potrafilibyśmy teraz w pełni docenić szczęścia. Niestety życie każdego człowieka jest ciężkie na swój sposób. Nigdy nie było, nie jest i nie będzie idealne. I właśnie to jest najpiękniejsze w egzystencji ludzkiego istnienia.



                              KONIEC

_____________________________________________________________________
Tak więc moi drodzy kończy się nasza wspólna historia :)
Przyznam szczerze, że od początku chciałam, aby ten epilog tak właśnie wyglądał i
mam nadzieję, że Wam również się spodobał :D
Wiem, że niejednokrotnie pewnie Was zawiodłam i jest mi z tym bardzo głupio, ale
czasu niestety cofnąć nie mogę :c
Powiem Wam szczerze, że pisanie tego bloga, ujawnienie Wam mojego dzieła, było
jedną z najwspanialszych chwil w moim życiu :D
Przepraszam, że nie odpowiadałam na Wasze komentarze, ale coś dziwnego dzieje
mi się z komputerem i nie mogę na nie odpisywać xd
Co do pytania o szablonownie to niestety raczej w tym temacie Wam nie pomogę,
ponieważ obecne szablony na wszystkie swoje blogi wykonałam sama
( z wyjątkiem Difficult Choice) :3
Jeżeli już jestem przy tym temacie to mam do Was pytanko: Czy u Was też
nie wyświetlają się moje szablony, czy to tylko na moim ukochanym kompie? -,-
Wszystkich, którzy nie mają mnie jeszcze dość zapraszam na moje pozostałe blogi :P
BARDZO PROSZĘ, ŻEBY KAŻDA OSOBA CZYTAJĄCA TEGO BLOGA 
ZOSTAWIŁA PO SOBIE JAKIŚ ŚLAD (CHOĆBY NAJKRÓTSZY), ŻE TU ZE 
MNĄ BYŁA PRZEZ CAŁY TEN CZAS 
No i na koniec najważniejsze... Ogromnie Wam za wszystko dziękuję, kochani :*
Za to, że komentowaliście rozdziały, za to, że mnie wspieraliście i za to, że pojawiło
się tutaj aż tyle wyświetleń <3
Nawet w najśmielszych snach nie odważyłam się marzyć o ponad 37 000, a jednak...
JESZCZE RAZ BARDZO, ALE TO BARDZO DZIĘKUJĘ
Strasznie Was kocham :* <3

7 komentarzy:

  1. Byłam i jestem, więc komentuję!
    Szkoda, że epilog, a tyle ciekawych rzeczy można jeszcze wpleść. Na przykład okres z ciąży, jak dziecko pyta o blizny, jak Aaron uciekł ;-;
    Co do szablonów, ja na moim kompie widzę wszystko, może coś ci się popsuło w kompie. ;-;
    My też dziękujemy za trud i czas poświęcony na bloga. Mam nadzieję, że nie załamujesz przygody z bloggerem! XD
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za komentarz :*
    Zastanowię się nad Twoją propozycją i jeśli tylko wena mi na to pozwoli, to może wpiszę jeszcze do epilogu te rzeczy, które wymieniłaś ;)
    Strasznie wkurza mnie ten mój komp, a właściwie kompy, bo sprawdzałam na trzech i na żadnym nie ma tego obrazka z Claire i Harrym ;-;
    Kocham i jeszcze raz dziękuję za komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow pytanko czyli ona poroniła dziecko Aarona i zaraz bedzie miala z Harry'm?

    OdpowiedzUsuń
  4. To są wydarzenia, które miały miejsce przez parę lat :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za to że mogłam przeczytać twojego bloga.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń